Marek Lazurczyk od dawna szukał roli która zapisze go w historii kinematografii. Tym razem może uda mu się to osiągnąć.
W najnowszym tytule „Wspomnienie”, reżyserii Tomasza Matuszczaka (znanego z takich dzieł jak np. „Matka”), Marek Lazurczyk grający głównego bohatera, miał szansę odciąć się od powszechnie przyjętego obrazu przyklejonego do aktora. Tym razem wciela się w romantyka, niepoprawnego optymistę (w końcu, ileż to można grać czarne charaktery). Nagle pojawia się w nowym mieście, nie znany nikomu przyjazny mechanik, ale jak powrzechnie wiadomo – każdy ma jakieś tajemnice.
Marek Lazurczyk gra tutaj 2 osobowości, wesołego i przyjaznego ludziom, lecz gdy nie ma na sobie oczu innych, lub siedzi w domowym zaciszu, pozwala podświadomie na powrót demonów przeszłości. Matuszczak niczym sam Mozart wkomponował ponure nastroje w nostalgiczne samotne sceny głównego bohatera. Szczerze mówiąc Lazurczyk naprawde mi zaimponował, w porównaniu do jego poprzednich monotonnych ról, które jakby miało się zdawać – wszystkie miały taki sam charakter – pokazuje prawdziwą klasę.
Samo, wszechobecne, pozytywne nastawienie głownego bohatera, zmienia się gdy poznaje kobietę przyprowadzającą auto do wyklepania. Główny bohater, zaczyna zacierać wcześniej wyraźnie dostrzeganą granicę pomiędzy dawnym ja, a nowym, zaczynającym wszystko od początku człowiekiem z nieznaną nikomu, prawdopodobnie mroczną przeszłością. Wspólne sceny obojga wyglądają naprawde świetnie, Matuszczak chciał tutaj pokazać nieznaną więź, wziętą tak naprawde z niczego. Nie trudno zauważyć, że nieznana kobieta przypomina głównemu bohaterowi kogoś, może samego demona przeszłości, przed którym tak usilnie chce uciec? Lazurczyk wygląda jak stworzony do tej roli, widz wgnieciony w fotel zaczyna się sam zastanawiać czy bohater tak naprawde w chce uciec od przeszłości.